Po porannych zdjeciach katedry o 6.30 przyjechala po nas taksowka i zabrala nas dworzec St Pedro skad odchodzi pociag do Aquas Calientes dla przyjezdnych. Koszty pociagau to 77$ tam i spowrotem. Mozna rowniez wybrac wersje zmieniona taksowka/ autobus do Ollantaytambo ( 20 soli) i przejechac z tamtas. Wszystkie osoby zachwalaly Ollantaytambo ale nie sprawdzilismy tego :).
Pociag do Aquas Calientes - ponad 4 h w predkoscia 20km/h w dosc bajecznych pejzazach. Jak wystartowalismy z Cusco mielismy okazje obserwowac ozdoby dachow niemalze kazdego domostwa : dwa byczki po obydwu stronach krzyza. Ten zestaw wg zasaday " bogu swiece a diablu ogarek " mial zapewnac dobrobyt, plodnosc i szczescie z kadej mozliwej strony. Idealne zaadoptowanie "nowej i starej" wiary W Aquas znalezlismy pokoj za 30 soli za trzy osoby za noc 2 minuty drogi od dwoca pociagowego. Wejscie na Mattchu najprostrza mozliwa droga zajelo nam troche ponad 1h. Wczesniej musielismy uiscic kosmiczna oplate wysokosci 120 Soli.
Przed podejsciem opryskalismy sie repelentami w takim stopniu, ze prawie sami zeszlismy ale - zaden komar tez nie mial zadnych szans. Po dotarciu na gore nastapil ten jedyny w swoim rodzaje moment kiedy patrzysz w dol i myslisz " Vini vede vici " i robisz zdjecie w tym samym miejscu co pare piliardow ludzi przed toba - ale coz..
NIezle wrazenie przynajmniej na mnie zrobil fakt, ze Machu ponownie zostalo odkryte w 1911r przez Binghama. Dzieki uprzejmosci jednego z panow z obslugi dowiadujemy sie ze gora widniejaca na wszystkich zdjeciach to Huayna Picchu a nie Machu Picchu- coz czlowiek sie uczy cale zycie. WIeczorem wyszlismy na impreze z poznana w pociagu Australijka. Dolaczylo sie pare osob i zrobil sie dosc miedzynarodowy wieczor.
Kuba zaszalal i zamowil swinke morska. Jak sie potem okazalo miala w srodku wszystkie wnetrznosci - mi w zaszczycie przypadlo serce - przejelam moc swinki morskiej tym samym ... Fajny dzien :)