Geoblog.pl    verte    Podróże    Peru - Boliwia 2007    Copacabana- no i gdzie te drinki i tancerki ?
Zwiń mapę
2007
28
lis

Copacabana- no i gdzie te drinki i tancerki ?

 
Boliwia
Boliwia, Copacabana
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13140 km
 
Z lekka pomieci, o 5 rano, wychodzimy na malo intersujacy dworzec autobusowy w Puno. Wiadomosc dnia - do odjazdu autobusu do Copacabany mamy 2h - Bosko !!
Idziemy do dworcowego baru gdzie panuje wieczna walka o klienta i serwowane jest dosc watpliwej jakosci jedzenie. Kolejnym hitem jest toaleta dworcowa. Po pierwsze dostajesz numerowany bilet do kibelka z papierem a poza tym najbardziej wskazanym posunieciem byloby zalozenie maski gazowej z powodu przerazajacego smrodu, ktory tam panuje :((. Coz c'est la vie. Odjezdzamy do Copacabany autobusem colectivo. Przed nami jakies 3h jazdy brzegiem Titicaca. Sliczne krajobrazy :mizerne chatki biedoty i flamingi nad brzegiem jeziora - orginalne polaczenie :). PO dojechaniu do granicy przemiezamy ja na piechote. Przechodzimy od jednej budki do drugiej zbierajac odpowiednie pieczatki. W tym miejscu dobrze miec przy sobie zielony papier, ktory dostaje sie przy wjezdzie do Peru w przeciwnym wypadku trzeba zaplacic 10 $. Jedyna dodatkowa oplata po stronie Boliwi to 1 bolivianos - nie ma tragedii. Ostatecznie w Copacabanie ladujemy o 11.30 . Krotki marsz w poszukiwaniu lokum i ladujemy w Hostelu Sonia za akceptowalna cene 20 bolivianos za osobe. Z racji, ze moi Camareros potrzebuja wiecej czasu ide sama na miasto. Przujemny klimat leniwego, nadbrzeznego miasteczka, nie majacy nic wspolnego z moim wyobrazeniem o Copacabanie z piosenki- oczywiscie w piosence mowa jest o Copacabanie z Brazyli , co jednak nie przeszkadza mi tkwic w stereotypach :). Po dolaczeniu Marty z Kuba idziemy na odkryty przeze mnie Mercado gdzie lokalna specjalistka serwuje nam najlepszego smazonego pstraga jakiego jadlam, przygotowanego w ekspresowym tempie na naszych oczach.
Truche - byl pyszny nawet jesli tluszcz, na ktorym byl smazony pozostawial wiele do zyczenia- ach te miejskie bzdety ;). Potem spacer po okolicy, pokazy tancow lokalnych i zakup lokalnego alkoholu - Pachamama. Swoja droga to tez jest pierwszy momen kiedy spotkalam sie z pojeciem Pachamama - Matka ziemia - ktore bedzie sie w naszej podrozy pojawial jeszcze kilkakrotnie czasami w dosc makabrycznych ololicznosciach. Jak narazie z limonka i 7 up wychodzi z tego calkiem niezly drink - potrzeba matka wynalazkow - czyz nie ? :) Wieczorem wychodzimy do knajpy z Austiakiem spotkanym w naszym hostelu - mile gadanie o wspinaniu przy calkiem niezlym piwie Cuscenia. Jutro Isla del Sol :))
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
verte
Asia Szlezak
zwiedziła 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 69 wpisów69 67 komentarzy67 247 zdjęć247 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
02.11.2011 - 19.11.2011
 
 
17.11.2010 - 15.12.2010
 
 
28.10.2009 - 26.11.2009