Plan na dzien dzisiejszy mial wygladac nastepujaco. Pojechac na targ portowy, o ktorym rozmawialysmy od dobrych 3 dni a potem na piechote wrocic to naszego hosta ogladajac tak duzo jak sie da z rzeczy, ktore przelotem zobaczylismy wczoraj wieczorem.
No i tak - po pierwsze Mercado del Puerto to wielka sciema i najwieksze jak dotad rozczarowanie tego wyjazdu. To co prawda znajduje sie w miejscu niegdysiejszego targu z rybami i owocami ale teraz sa to jedynie restauracje i natretni naganiacze. Z lekkim buuu pomaszerowalysmy dalej. Ogolnie Montevideo co rusz zaskakuje perelkami archotektury. Sliczne kamienice tworza niezapomniany klimat. Jesli ktos mialby ochote zobaczyc muzeum fotografii, na ktore sie przygotowywalam to otwarte jest jedynie w ciagu tygodnia :( wiec to bylo drugie buu. CHodzilysmy po miescie do 5 tej wrocilysmy do mieszkania Osvalda po nasze plecaki wyreczajac mu butelke wina czym wydal sie byc wyraznie urcieszony :;). Zebralysmy sie i o 6 zaladowalysmy plecaki do autobudsu do Palomy - naszego ostatniego przystanku w Urugwaju. Autobus do Palomy jedzie okolo 4h i kosztuje oko 260$Ur.
Do Palomy ( nazywiajac rzecz po imieniu - wioski nadmorskiej) dojchalysmy przed 10 wiec mocno po ciemku i tu kolejna przyjemna chwila - zapytany przez nas przechodzien zadzwonil nam po taksowke i wyjasnil, ze nasz hostel ma za nia zaplaciac ( normalnie dwie blondynki !! ). PO dojechaniu do hostelu okazalo sie ze nie ma miejsc i juz mialysmy sie zabierac szukajac innego lokum kiedy jeden czlowieczek z obslugi hostelu mieszkajacy w chacie obok powiedzial ze nas przenocuje u siebie a nastepna noc sie przeniesiemy do hostelu i tam bedziemu miec sniadanie prysznice i cala reszte. Normalnie wiecej szczescia niz rozumu jak nic :))).
Tak dla wiadomosci zatrzymalysmy sie w La Balconaba beach hostel - doslownie 20m od plazy a cena noclegu 300$Ur za osobe - czyli jak dotad najdrozszy nocleg jakies 45 PLN - no coz za kurrorty nadmorskie zawsze sie placi ;)..