Ta historia sie zacznie tak.
Byl rok 2068 -byl piekny i sloneczny dzien... Bynajmniej nie przenioslam sie w przyszlosc a jedynie do Nepalu gdzie panuje kalendarz Nepalski obecnie ad 2068. Kalendarz, w ktorym poczatek roku przypada w kwietniu Kolejny chochlik czasoprzestrzenny to przesuniecie zegarka o 15 min do przodu pomiedzy Indiamy a Nepalem, pomimo ze szerokosc geograficzna tego nie uzasadnia. Tlumaczenie jakie uslyszalam to - " Nie bedziemy mieli takiego samego czasu jak w Indiach - bedziemy przed nimi !!". Jak widac milosc sasiedzka tu, jak w wielu innych miejscach na ziemi kwitnie na potege. Po kolacji z zaprzyjaznionymi Nepalczykami zrozumialam troche lepiej dlaczego nie palaja do nich goracym uczuciem - ale o tym pozniej :).
Droga do Kathmandu okazala sie dosc dluga i w sumie nuzacy.A czekanie na samolot do Kathmandu 6 godzin na lotnisku w Delhi bylo wysienka na torcie.. Ale przynajmniej milam okazje sobie przypomniec podstawowe zasady panujace w Indiach i innych krajach azjatyckich. Po pierwsze och wewnetrznyduch nie pozwala im powiedziec, ze nie znaja odpowiedzi na jakies pytanie -odpowiedza zawsze bez znaczenia na sensownosc informacji, ktora podaja. Efekt biega czlowiek jak osiol od okienka do okienka tam i spowrotem - o 5 rano to doprawdy bezcenne. Ale coz, z racji ze zaczynam wlasnie wakacje trzeba sie wyluzowac i przelaczyc na ichni tryb czasowo przestrzenny. Irytowanie mija sie kompletnie z celem - przeciez nie naprawie miliarda Hindudow :)).
Po przekiwaniu sie przez kolejne 2 godziny zostalam odebrana przez Stu z lotniska i w koncu dostalam moj wymarzony prysznic. cdn