No to zabawa sie zaczela. O 9 rano z spod Auchana zabral mnie bus o dumnie brzmiacej nazwie VIP bus i jak n aprawdziwego VIPa przystalo cala droge przekimalam az do momentu kiedy Pani mnie obudzila i powiedziala jestesmy na Teglu. Tam sie troche pobujalam, wypilam ciemne piwo za rozpoczecie wakacji i zaladowalam do samolotu do Paryza. Po tem byla kima, lotnisko, kima i powitalo mnie sloneczne Santiago. Plan jest prosty najpierw przelo9t do gory na pustynie Atacama potem zlot w okolice Ziemi Ognistej i powrot do gory z lekkim przeskoczeniem na pare dni do Argentyny. Calosc ma sie zakonczyc 2 dniami byczenia sie na plazy. Jak powiedziala Maja ¨"To musicie zjechac cale CHile zeby sie polozyc na chwile na plazy??" No coz :) - zobaczymy co z tego wyjdzie. Bosko znowu byc w drodze :))))))))))))))).